Minęło już dokładnie dwanaście miesięcy od momentu, kiedy przejście podziemne przy stacji kolejowej w gdańskiej Oliwie zostało pozbawione swoich oryginalnych płytek ceramicznych. Mimo że sprawą potencjalnego uszkodzenia cennej historycznie ceramiki zajmowała się Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Oliwa, to jednak postępowanie zostało umorzone. Obecnie nie wygląda na to, że ktokolwiek zostanie ukarany za tę dewastację.
Kiedy prace remontowe rozpoczęły się, przedstawiciele Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków (WUOZ) w Gdańsku ostro skrytykowali działania firmy budowlanej, zatrudnionej przez PKP PLK, określając je mianem „barbarzyńskich”. W reakcji na zgłoszenie dotyczące zniszczeń, Urząd natychmiast zawiesił wszelkie prace, w tym skuwanie płytek, które były integralną częścią remontu przejścia podziemnego.
Oszacowano, że około 40% oryginalnych kafli, w tym ceramika pochodząca z początków XX wieku i młodsze elementy z lat 50., trafiło do kontenerów na gruz pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Sprawa została zgłoszona do prokuratury. W trakcie kilkumiesięcznego śledztwa analizowano dokumenty uzyskane przez PKP PLK podczas przygotowań do inwestycji oraz materiały, które posiadał pomorski wojewódzki konserwator zabytków.
Śledczy ustalili, że wykonawca działał zgodnie z otrzymanym pozwoleniem i nie jest odpowiedzialny za powstałe szkody. Jak twierdzi prokuratura, wszystkie działania miały miejsce za zgodą Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku. Urząd ten ma statutowy obowiązek ochrony obiektów znajdujących się na terenie wyznaczonym jako urbanistyczny układ zabytkowy starej Oliwy w planie zagospodarowania przestrzennego.