Mieszkańcy śródmieścia Gdańska stali się świadkami serii niepokojących incydentów, które miały miejsce w lokalnych salonach piękności. W każdym z przypadków, tajemniczy agresor, osłonięty kapturem, cichym krokiem wtargnął do obiektu pod nieobecność pracowników. Tam, w bezpośrednim sąsiedztwie wejść, rozlał ostry i nieprzyjemny płyn, po czym szybko oddalał się z miejsca zdarzenia. Wszystko wskazuje na to, że użył on kwasu mrówkowego.
Ataki te miały miejsce w lutym. Właściciele salonów są niechętni do rozmów na ten temat, obawiając się dalszych aktów sabotażu. Pomimo tej niechęci do komentarzy, policja już prowadzi śledztwo w tej sprawie.
„Policjanci otrzymali dwa zgłoszenia o incydencie związane z rozlaniem niezidentyfikowanej substancji w placówkach usługowych na terenie śródmieścia”, mówi podinspektor Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. „Pierwszy incydent miał miejsce 19 lutego, kiedy to nieznany sprawca rozlał substancję na obramowanie drzwi jednego z salonów fryzjerskich, co spowodowało straty szacowane na 3 tysiące złotych. Drugi przypadek miał miejsce dziesięć dni później, 29 lutego, kiedy to analogiczna substancja została rozlana na wycieraczkę przed jednym z salonów kosmetycznych, co wstępnie oszacowano na straty rzędu 800 złotych”.
Stosowany przez napastnika kwas mrówkowy jest substancją łatwo dostępną w sklepach z detergentami i łatwą do samodzielnego przygotowania. Jest on używany w przemyśle paszowym, chemii gospodarczej czy produkcji klejów. Jego charakterystyczny zapach jest wyjątkowo trudny do usunięcia, często wymagając ozonowania.
„W obu tych sprawach nasze służby przyjęły zgłoszenia, przesłuchały świadków, przeprowadziły oględziny i zabezpieczyły ślady. Dodatkowo przeprowadzono kontrolę terenu pod kątem obecności kamer monitoringu”, dodaje podinspektor Ciska. „Obecnie pracujemy nad ustaleniem tożsamości oraz zatrzymaniem sprawców tych przestępstw”.