Siergiej Siemionów, konsul Federacji Rosyjskiej w Gdańsku, wybrał się na cmentarz Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich, aby złożyć tam wieniec. Najwyraźniej nie spodziewał się demonstrantów, którzy zechcą okazać mu niechęć. Była to grupka osób współpracująca z Beatą Maciejewską, posłanką Lewicy. Pojawiły się transparenty antywojenne, które wyrażała słuszną niechęć do Rosji. Oczywiście Rosjanie mogli przewidzieć, że do takiej reakcji dojdzie, dlatego w poniedziałek rano pojawiły się patrole policji. Można było słyszeć okrzyki „mordercy” i „ubijcy”. Nie doszło jednak do żadnego starcia fizycznego. Gdyby któryś z demonstrantów zaatakował fizycznie konsula, byłoby to sprzeczną z całą ideą antywojennego aktywizmu. Dlatego więc, jeśli protestujemy przeciwko przemocy i akcjom zbrojnym, to wypada, abyśmy byli konsekwencji i sami tej przemocy nie stosowali. Demonstrujący w Gdańsku świetnie się w tej idei odnaleźli.
Nie tylko w Gdańsku
Gdańsk to nie jedyne miasto, w którym przyjęto rosyjskiego urzędnika z dezaprobatą. Podobne zdarzenie miało miejsce w Warszawie, gdzie również znajduje się cmentarz żołnierzy radzieckich. Na cmentarz ten wybrał się się Siergiej Andriejew, obecny ambasador Rosji w Polsce. Do rękoczynów również nie doszło, ale protestujący byli mniej oszczędni w środkach. Oblali ambasadora czerwoną farbą, która oczywiście miała symbolizować krew. Gest był bardzo wymowny i wykonany z prawdziwą klasą. Wysłano w ten sposób bardzo ważny przekaz, jednocześnie nie wyrządzając człowiekowi krzywdy.
Dlaczego akurat 9 maja?
Dlaczego oba te wydarzenia z Gdańska i Warszawy akurat zbiegły się w czasie? Chodzi o symboliczną datę 8 i 9 maja, odnoszącą się do zwycięstwa Aliantów nad hitlerowskimi Niemcami. Ironia losu jest taka, że nazistowskie Niemcy były zarówno naszym wrogiem jak i Sowietów, więc chcąc nie chcąc, świętujemy tę datę wspólnie. Oczywiście Polacy nie byli aż tak ślepi, by nie wiedzieć, że wpadają z deszczu pod rynnę. Mimo to upadek III Rzeszy powodem do świętowania jak najbardziej był. O ile jednak Polacy upamiętniają wtedy upadek jednego z największych zbrodniarzy wojennych w historii, tak Rosjanie upamiętniają śmierć żołnierzy radzieckich, którzy również walczyli dla zbrodniarza. Tylko mówiącego innym językiem i mającemu większe wąsy.