Do tej pory co roku organizowano uroczystości upamiętniające „Powrót Gdańska do Macierzy”. Chodziło w nich o to, aby przypomnieć o ponownym włączeniu Gdańska w obręb polskich granic. Miało to miejsce pod koniec marca 1945 roku, kiedy żołnierze Armii Czerwonej zdobyli Gdańsk, który bronili Niemcy. Co roku składano kwiaty na grobach żołnierzy radzieckich, którzy w Gdańsku mają swój cmentarz przy pl. Zebrań Ludowych. Odwiedzano także pomnik przy Podwalu Staromiejskim. Uroczystościom tym zawsze towarzyszyło odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego a także wciąganie flagi państwowej na maszt. Sam opis tych procedur wydaje się bardzo podniosły i pełen szacunku, a jednak pojawiły się pewne zgrzyty. Dlaczego władze miasta zdecydowały się anulować tegoroczne obchody?
Czy powinno mieć to miejsce już wcześniej?
Być może decyzja o anulowaniu wydarzenia powinna była zapaść dużo wcześniej. W końcu w wydarzeniu tym brali udział żołnierze służący Związkowi Radzieckiemu, który był Polsce wrogi. Dlaczego więc w ogóle świętowano to wydarzenie? Otóż liczył się przede wszystkim fakt przyłączenia Gdańska do Polski, które faktycznie miało wtedy miejsce. Tylko czy upamiętnianie żołnierzy Armii Czerwonej na pewno było stosowne? W końcu nie zrobili oni tego z miłości do Polaków a raczej z nienawiści do Niemców. Dla nas było więc nic innego jak praktyczny sposób na przyłączenie Gdańska do naszego nowego państwa, a nie żaden wielki sojusz z Rosjanami.
Co w zamian?
W sytuacji, gdy dany kraj rozstaje się z obchodami jakiejś rocznicy, zazwyczaj wprowadza coś na zastępstwo. Czy to oznacza, że obchody powrotu Gdańska do Polski będą się nadal odbywać, ale pod jakąś inną postacią? W tym roku na pewno nie, bo decyzję już podjęto, ale będą jeszcze następne lata. Być może da się przeprowadzić tę rocznicę w sposób, który nie będzie zawierał w sobie oddawania pamięci poległym żołnierzom Armii Czerwonej. Wymaga to oczywiście szczegółowego planu, a także odpowiedniego uzasadnienia. No i nie można zapomnieć, że aprobata społeczeństwa też jest tu niepoślednia.